„Zachowujemy
tę miłość na fotografii… Stworzyliśmy te wspomnienia dla
siebie, tam, gdzie nasze oczy nigdy się nie zamykają, nasze serca
nigdy się nie łamią, a czas jest na zawsze zatrzymany...”
Zewsząd
otaczał mnie tłum kibiców, którzy wspierali swoich ulubieńców w
ostatnim konkursie 69. Turnieju Czterech Skoczni w austriackim
Bischofshofen. Ja kibicowałam Tobie, Andi i zaciskałam mocno kciuki
przed każdym Twoim skokiem. Pozbierałeś się, wróciłeś do
mistrzowskiej formy, która nie opuszczała Cię od początku sezonu.
Miałeś coś do udowodnienia niedowiarkom oraz przede wszystkim
sobie. Prowadziłeś w tym prestiżowym Turnieju od pierwszego
konkursu i nie zamierzałeś oddać nikomu innemu wygranej. Chciałeś
pokazać, że Mistrz powrócił na właściwe tory, a ja starałam
się ze wszystkich sił, by Ci w tym pomóc. W końcu Ty i ja
tworzyliśmy siłę. Wiedzieliśmy, że bez niej bylibyśmy niczym.
Kiedy spostrzegłam, że sadowisz się na belce startowej zacisnęłam
kciuki. Byłeś w gazie. Byłeś na prowadzeniu. Skakałeś jako
ostatni. Wiedziałam, że dasz z siebie wszystko, że wygrasz,
że staniesz na najwyższym stopniu podium w konkursie, jak i w
całym Turnieju. Zasługiwałeś na to. Po chwili podziwiałam Twoją
nienaganną sylwetkę w locie oraz idealny telemark. Uniosłeś
dłonie w geście triumfu. Ja podskakiwałam w miejscu jak
wariatka machając niemiecką flagą. Wygrałeś. Osiągnąłeś
swój cel. Zapiszczałam z uciechy, gdy obok Twojego imienia i
nazwiska pojawiła się oczekiwana jedynka. Odetchnąłeś z ulgą i
tonąłeś w uściskach kolegów z drużyny. Przyjąłeś gratulacje
od swojego rodaka, Svena Hannawalda. Na Twojej twarzy zagościł
szeroki uśmiech, bowiem dołączyłeś do grona zwycięzców
wszystkich czterech konkursów. Byłeś tam obok Svena, Kamila Stocha
oraz Ryoyu Kobayashiego. Dałeś radość niemieckim kibicom, którzy
skandowali Twoje imię ciesząc się, że po upływie tylu lat
niemiecki skoczek odniósł triumf. Widziałam radość w Twoich
pięknych błękitnych oczach. Byłeś szczęśliwy. I jeśli Ty
byłeś szczęśliwy ja również byłam. Uzupełnialiśmy się
wzajemnie. Byliśmy jednością. Na zawsze.
–
Lisa! – usłyszałam Twój głos zanim
zupełnie znienacka pojawiłeś się obok i porwałeś mnie w swoje
ramiona. – To wszystko dla Ciebie – Wyszeptałeś obdarzając
mnie pocałunkiem.
–
To Twój sukces, Andi – sprostowałam
gładząc Cię po policzku. – Jestem z Ciebie dumna –
Powiedziałam przytulając się do Ciebie. Objąłeś mnie mocniej.
Poczułam Twoje łzy zanim podniosłam wzrok, by na Ciebie spojrzeć.
–
To nic takiego – mruknąłeś szybko. –
Po prostu… Jestem szczęśliwy, wiesz?
–
Wiem, Andi – odparłam. – Kiedy Ty
jesteś szczęśliwy ja również jestem szczęśliwa…
„Możesz
mnie schować w naszyjniku, który dostałaś, kiedy miałaś
szesnaście lat… Niedaleko swojego serca, tam, gdzie powinienem
być, zatrzymany głęboko w Twojej duszy...”
–
I ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz
to, że nie opuszczę Cię aż do śmierci… – wypowiedziałem
słowa przysięgi małżeńskiej patrząc głęboko w Twoje oczy, w
których od początku ceremonii kłębiły się łzy. Oboje
wiedzieliśmy. Oboje wiedzieliśmy, że gdyby nie błąd popełniony
kilka lat temu od dawna bylibyśmy małżeństwem. Jednak
potrafiliśmy zawalczyć o siebie oraz o swoją miłość. Teraz
nieważna była utracona przeszłość oraz nasz ślub z
niewłaściwymi osobami. Teraz ważna byłaś Ty, Liso. Ja byłem
ważny. Ważne było nasze szczęście, nasze uczucie, my. I nasza
wspólna przyszłość. Kiedy powtórzyłaś słowa przysięgi łza
spłynęła z mojego policzka. Nie przejmowałem się tym. Liczyłaś
się tylko Ty.
–
Andreasie, przyjmij tę obrączkę jako
znak mojej miłości i wierności… – wyszeptałaś i
włożyłaś mi na palec złoty krążek. Taki sam, którym ja przed
paroma sekundami ozdobiłem Twój. Kiedy zostaliśmy ogłoszeni mężem
i żoną zalałaś się łzami, a ja schyliłem się i scałowałem
każdą z nich, by chwilę później złączyć usta z Twoimi ustami.
Udało się nam. Zwyciężyliśmy. Omiotłem spojrzeniem świątynię,
w której pojawili się najbliżsi oraz rodzina. Spojrzałem na
Wankiego i Danielę, którzy ponownie pełnili funkcję naszych
świadków. Ale tym razem nie popełniliśmy żadnego błędu. Tym
razem wszystko było tak, jak sobie wymarzyliśmy dawno temu. Gdy
parę godzin później zmęczona opuściłaś salę weselną pognałem
za Tobą, jak wariat.
–
Liso…
–
Andreas… – zaczęłaś podchodząc do
mnie. – Jesteś dla mnie wszystkim, wiesz o tym, prawda? –
Spytałaś, a ja pokiwałem głową. – Jesteś najlepszym, co mnie
w życiu spotkało i nie chcę w tym życiu nikogo innego.
Tylko Ciebie. To z Tobą chcę przeżywać wszystko na nowo, z Tobą
chcę dzielić radości oraz smutki. Będę kochać Ciebie i tylko
Ciebie do końca moich dni – Oznajmiłaś złączając nasze
dłonie.
–
Kochanie… Jestem szczęściarzem, że
Cię mam. Pragnę obdarowywać Cię miłością każdego dnia, bo
tylko Twoja obecność w moim życiu potrafi nadać mu blask oraz
sens. Wiele przeszliśmy, ale pokonaliśmy każdą przeszkodę,
daliśmy sobie radę ze wszystkim. Popełniliśmy ogromne błędy,
ale wyciągnęliśmy z nich wnioski. I dzięki temu jesteśmy teraz
razem jako mąż i żona… – Powiedziałem. – Jesteś kobietą
moich snów, jesteś moją wymarzoną, jesteś moją przyjaciółką,
jesteś moją miłością, jesteś moją bratnią duszą… Jesteś
najcenniejsza i najukochańsza. Obiecuję Ci, że będziemy
szczęśliwi do końca naszych dni. Razem…
–
Kocham Cię, Andreasie Wellingerze –
oznajmiłaś z przekonaniem.
–
Kocham Cię, Liso Wellinger – szepnąłem
i spostrzegłem, że Twoją twarz ozdabia najpiękniejszy uśmiech
świata. Było warto przejść przez to wszystko właśnie dla niego.
Dla Twojego uśmiechu, który będę podziwiał przez całe życie. –
Dla Ciebie wszystko, Liso…
–
Dla Ciebie wszystko, Andi…
KONIEC.
***
KONIEC.
***
Witam!
Za bardzo nie wiem, co mam napisać... Może po prostu napiszę, że jestem niezwykle zadowolona z tej historii oraz z tego, że udało mi się oddać wszystkie emocje, które we mnie siedziały przy tworzeniu kolejnych rozdziałów. Chciałam stworzyć dramę no i dramę stworzyłam :D Ale nie mogłam skończyć dramą, bo nie lubię smutnych zakończeń. To dobrze, prawda? :D
Z tego miejsca chciałam podziękować Wam wszystkim za czytanie, za każdą opinię oraz każdy komentarz, który powodował uśmiech na mojej twarzy i motywował do dalszego pisania :) To wspaniale mieć takie Czytelniczki jak Wy! Dziękuję! <3
(Andi żegna się z Wami tak...^^)
(... albo tak! :D <3)
Ach, tyle wspomnień! <3
Pozdrawiam ;*