„Z Tobą mogę mówić swobodniej
niż z kimkolwiek, bo nikt nie był przy mnie w ten sposób, jak Ty
jesteś, z całą wiedzą o mnie, z taką świadomością, wbrew
wszystkiemu, pomimo wszystko.”
Wyczułam Twoją obecność zanim
przeszedłeś przez drzwi balkonowe. Po co tu za mną przyszedłeś?
Żeby mnie dręczyć? Żeby być blisko mnie doskonale wiedząc, że
nie mogę Cię dotknąć, przytulić, pocałować? Ten wieczór, tak
jak przypuszczałam okazał się być kompletnym nieporozumieniem.
Tylko nasze drugie połówki odnajdywały radość w tej kolacji,
rozmawiając i żartując o wszystkim i o niczym. My nie
potrafiliśmy. Siedzieliśmy, jak na szpilkach tylko, co jakiś czas
włączając się do rozmowy. Nie czułam się swobodnie w Twoim
mieszkaniu, wiesz? Źle mi z tym, że dzielisz z Livią tę samą
sypialnię oraz łóżko, które kiedyś dzieliłeś ze mną. Czy
trzymasz jeszcze na szafce nocnej nasze wspólne zdjęcie? Czy
wspominasz dzień, w którym zostało zrobione? Pamiętasz jacy wtedy
byliśmy szczęśliwi, radośni oraz zakochani w sobie tak, że nic
wokół nas nie istniało? Czy ukradkiem wspominasz wszystkie chwile
spędzone wspólnie? Chwile miłości, zwątpienia, bólu, łez,
godzenia się? Dlaczego jesteś tutaj ze mną, a nie w środku ze
swoją żoną?
–
Powinieneś stąd iść – powiedziałam
słabym głosem unikając kontaktu wzrokowego. Wiedziałam, że jeśli
tylko spojrzę w Twoje oczy wszystko trafi szlag. – Wracaj do żony,
Andi... Wracaj tam, gdzie jest Twoje miejsce...
–
Moje miejsce jest przy Tobie, Liso –
odezwałeś się podchodząc zbyt blisko mnie. Poczułam Twój oddech
na moim karku. Mimowolnie przymknęłam powieki rozkoszując się
Twoją bliskością. Co robisz? Co my robimy? – Tęsknisz za mną?
– Wyszeptałeś wprost w moje ucho. Zadrżałam. Stanąłeś za mną
delikatnie dotykając moich ramion. Czyżbyś próbował mnie objąć?
–
Andi... Proszę Cię, zostaw mnie samą.
Twoja obecność tutaj wszystko komplikuje – westchnęłam
jednocześnie poddając się Twojemu dotykowi. Kochałam Cię całą
sobą, całą duszą i całym słabym sercem, które wystukiwało
rytm tylko dla Ciebie. – Mats, Livia... W końcu się zorientują,
dlatego lepiej będzie, jeśli do nich wrócisz...
–
Nie chcę do nich wracać... Chcę być z
Tobą. Zawsze i na zawsze. Tak, jak kiedyś to sobie obiecywaliśmy,
pamiętasz? – mruknąłeś. Posuwałeś się za daleko.
Przekraczałeś niewidzialną granicę i oboje byliśmy o krok od
zdemaskowania swoich uczuć, od spadnięcia w otchłań, z której
nie udałoby nam się wydostać. – Sądzę, że brakuje Ci mnie.
Mojej obecności. Mojego dotyku na Twoim ciele. Moich pocałunków
składanych na Twoich ustach, szyi, piersiach... Och, Liso... Wiem,
że tak jest. Wiem, bo mi brakuje Ciebie w równym stopniu. O niczym
nie zapomniałem, nie mógłbym... – Mówiłeś, a z moich oczu
spłynęły pierwsze łzy. Oczywiście, że cierpiałam z powodu
braku Ciebie. Oczywiście, że tęskniłam za tym wszystkim.
Tęskniłam za życiem, które mogliśmy wspólnie wieść. Jednak
nie chciałam dać Ci tej satysfakcji... Zebrałam się na odwagę i
odwróciłam się. Twoje błękitne tęczówki płonęły w
ciemności. Pragnęłam się w nich zatracić, tak jak wiele razy
przedtem, pragnęłam skosztować Twoich ust, pragnęłam Ciebie.
–
Przestań, Andi. Dajmy temu spokój.
Wybrałeś Livię, nie mnie. To była Twoja i tylko Twoja decyzja,
nikt nie zmuszał Cię do jej podjęcia. Zdecydowałeś. Postawiłeś
na przywiązanie, a nie na miłość, więc teraz zmagaj się z tym
sam, a mnie zostaw. Po prostu mnie zostaw... – oznajmiłam drżącym
z powodu nagromadzonych emocji głosem. – Kocham Cię, zawsze będę
Cię kochała, ale mam męża. Ty kochasz mnie i również zawsze
będziesz mnie kochał, ale masz żonę – Mówiłam dalej, a Twoje
spojrzenie stało się pełne bólu oraz zrozumienia. Bo do cholery
jasnej zrozumiałeś, a przede wszystkim zawsze wiedziałeś o tym,
że to Ty nas przekreśliłeś. Jedną decyzją. Przekreśliłeś
nas, nasze plany, marzenia. Wyminęłam Cię chcąc wrócić do
środka, a Ty delikatnie musnąłeś moje szczupłe palce swoimi,
długimi, które nie raz nie dwa doprowadzały mnie do szaleństwa...
– Nie ma już nas, Andi – Powiedziałam na sam koniec odchodząc
od Ciebie. Zostawiając Cię samego, pogrążonego w myślach,
obracającego w dłoniach dwa kieliszki z czerwonym winem.
Niecierpliwie czekałam
na Ciebie w moim mieszkaniu. Chciałam Cię zobaczyć, zatonąć w
Twoich błękitnych tęczówkach, schować się w Twoich silnych
ramionach, pocałować Twoje usta. Chciałam, abyś już był,
chciałam napawać się Twoją obecnością, Twoim dotykiem,
brzmieniem Twojego głosu... Kiedy w końcu rozbrzmiał długo
oczekiwany dźwięk dzwonka w podskokach pognałam do drzwi
wejściowych, aby Ci otworzyć. Wszedłeś uśmiechając się
szeroko, postawiłeś torby na podłodze, po czym otworzyłeś
ramiona. Po chwili tonęłam w Twoich objęciach, delektując się
Tobą. Twoją bliskością, Twoim zapachem, Twoim oddechem. Gdy
złączyłeś nasze usta w długim i namiętnym pocałunku doszło do
mnie, że przez całe życie nie chcę już całować innego
mężczyzny. Do końca życia pragnę czuć na moich ustach tylko
Twoje wargi. Z tęsknoty poddaliśmy się chwili. Zaśmiałam się
głośno, kiedy wziąłeś mnie na ręce i zaniosłeś do mojej
sypialni. Czule pocałowałeś mnie w skroń. Później muskałeś
skórę na mojej szyi, rozpinałeś guziki mojej koszuli, wędrując
dłońmi i ustami po moim ciele, doprowadzałeś mnie do ekstazy
swoim dotykiem. Ściągnąłeś z siebie kurtkę rzucając ją za
siebie, a ja nie mogąc się pohamować od razu pozbyłam Cię bluzy
i koszulki rozpoczynając wędrówkę po Twoim szczupłym, acz
umięśnionym torsie. Lubiłeś to. Uśmiechałeś się błogo. Było
nam ze sobą dobrze. Nasze dłonie zachłannie i niecierpliwie
dotykały coraz gorętszych ciał. Niedługo później doprowadzony
do granic możliwości złączyłeś nasze ciała w jedność.
Oddaliśmy się sobie kolejny raz, odnajdując znajomy rytm, znany
tylko nam. Z każdym Twoim ruchem, z każdym mocniejszym pchnięciem
czułam, że kocham Cię jeszcze bardziej. O ile kochanie Cię
bardziej było jeszcze możliwe... Drżeliśmy pod wpływem
wzajemnego dotyku, połączyliśmy się w otchłani namiętności,
otumanieni miłością, niegasnącym pożądaniem... Kiedy opuściłeś
moje ciało wyszeptałeś, jak bardzo mnie kochasz, że nie
wyobrażasz sobie życia beze mnie. Odpowiedziałam Ci tym samym
wtulona w Twoje ramiona. Podałeś mi swój podkoszulek, który bez
reszty uwielbiałam. Założyłam go na siebie. Pachniał Tobą. W
Twoich oczach błysnęły iskierki szczęścia oraz radości.
Założyłeś bokserki i powędrowałeś do kuchni. Po kilku chwilach
wróciłeś z dwoma parującymi kubkami. Kakao. Uśmiechnęłam się
ciepło. Wślizgnąłeś się pod kołdrę podając mi jeden z
kubków. Położyłam głowę na Twoim ramieniu. Oboje wpatrywaliśmy
się w panoramę Ruhpolding obserwując płatki śniegu unoszące się
w powietrzu. Te chwile we dwoje... Mogłyby trwać wiecznie, wiesz?
„Tak
naprawdę mamy tylko ten wieczór, tę minutę. Nie ma wczoraj, bo
już minęło, ani jutra, bo nie wiadomo, czy nadejdzie. Jest tylko
Dziś. Cała reszta to wspomnienie, albo marzenie.”
Leżałem w łóżku, w którym
nie raz, nie dwa oddawaliśmy się sobie nawzajem. Livia smacznie
spała wtulona w moje ramiona. A ja nie mogłem zasnąć, nie mogłem
zamknąć oczu, kiedy byłaś tak blisko, zaledwie za ścianą... Nie
chciałaś zostawać na noc, czemu absolutnie się nie dziwiłem, ale
Twój mąż przesadził z alkoholem. Zresztą, cała nasza czwórka
miała w sobie kilka promili, więc żadne z nas nie chciało
niepotrzebnie ryzykować. Zajmowałaś pokój gościnny. Leżałaś
obok swojego męża. Czy spałaś? Czy tak, jak ja nie mogłaś
wiedząc, że jestem tuż obok, za ścianą? Czy chciałaś, abym to
ja w tym momencie był blisko Ciebie, obejmował, tulił, pieścił,
całował? Ja tego pragnąłem. Z całej duszy oraz z całego
obolałego serca. Miałaś cholerną rację mówiąc mi tyle gorzkich
słów na balkonie. To ja wszystko popsułem, przekreśliłem nas.
Liso, nie wiem, dlaczego tak Cię skrzywdziłem. Tak nas
skrzywdziłem... Być może nie chciałem ranić Livii. O ironio, nas
zraniłem jeszcze bardziej. Byłem tchórzem i dupkiem. Zrezygnowałem
z miłości i życia u boku kobiety, którą kocham na rzecz
przywiązania i stabilności. Byłem i nadal jestem jedynie słabym
człowiekiem, który nie ze wszystkim daje radę. Jednak, gdybym
wybrał Ciebie osiągnąłbym spokój duszy, byłbym szczęśliwy.
Miałbym większą motywację do oddawania skoków, treningów,
zawodów. Zawsze wspierałabyś mnie z całych sił, dopingowała,
kibicowała... Do końca życia będę dźwigał na swoich barkach
ten ciężar, to brzemię... Liso, miłość do Ciebie boli. Jednak
może dzięki temu czuć, że jest prawdziwa? Liso, jesteś moją
nieuniknioną tragedią...
***
Witam!
Pojawiły
się pierwsze retrospekcje z perspektywy Lisy, w kolejnym pojawią
się z perspektywy Andreasa :) Mam nadzieję, że się Wam podoba, bo
ja osobiście jestem z tego zadowolona :D
Pozdrawiam
;*
Nareszcie pierwsza ❤
OdpowiedzUsuńNie będę inna i przyznam rację dziewczynom, bo ja też mam ochotę ryczeć jak bóbr. Szczerze to ja byłam pewna, że na tym balkonie zadzieje się coś innego - jakieś szybkie i owiane tajemnicą pocałunki albo wpadną sobie w ramiona nie przejmując się obecnością bliskich osób tuż obok. Tak tylko się zastanawiam skąd ty dziewczyno bierzesz tyle emocji? Nie każdy jest w stanie to zagwarantować, a ty dobierasz wszystko w tak odpowiedni sposób, że mam wrażenie, jakby to działo się naprawdę. Myślałam, że szybko dojdzie do rozwodów i wrócą do siebie, a tu widać, że Andreas ma swoje za uszami, a Lisa perfekcyjnie stara się nie wpaść w jego ramiona, chociaż to przynosi tej dwójce ogromny ból. Kochana mnóstwo weny, bo nawet nie wiesz jak bardzo czekam na retrospekcję z perspektywy skoczka, bo to co wydarzyło się u Lisy było magiczne. Ściskam :*
UsuńJak zawsze po przeczytaniu czegoś tutaj. Mam ochotę płakać...😟☹ Historia Lisy i Andreasa jest do bólu smutna, a równocześnie przez to, taka piękna.
OdpowiedzUsuńIch rozmowa na balkonie to czysta perfekcja. Ile tam było uczuć.
Nie dziwię się jednak Lisie, że postanowiła to ostatecznie zakończyć. W końcu obydwoje są w małżeństwach, a to już nie przelewki. Zwłaszcza, że wyglada na to, że to wszystko wina Andreasa i jego niezdecydowania. Z czystej wygody i może strachu? Wybrał stabilną przyszłość u boku Livii. Dopiero po czasie, uświadamiając sobie swój ogromny błąd. Bo to nie przyzwyczajenie, a miłość powinna być czynnikiem decydującym o wyborze partnera na całe życie. Szkoda, że pan Wellinger tak późno to zrozumiał.
Ta retrospekcja mnie dobiła. 😭😭 Oni byli ze sobą tacy szczęśliwi i bezgranicznie w sobie zakochani, a teraz wszystko przepadło. Tak mocno im współczuję...
Czekam na kolejny rodział z niecierpliwością. 😊
Rany boskie, muszę powtórzyć słowa Camille, bo ja też po każdej lekturze tego opowiadania mam ochotę ryczeć 😓
OdpowiedzUsuńMiłość Andreasa i Lisy jest tragiczna. Przypomina mi trochę Romeo i Julię, tylko mam nadzieję że twoi bohaterowie skończą inaczej.
Andi pozwolił sobie na zbyt dużo podczas tej kolacji. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Jego wyznania i bliskość podczas gdy jego żona była tak jakby za ścianą...Odważnie.
Popieram Lise i podziwiam, że mimo miłości która darzy chłopaka, potrafiła go odrzucić. Dziewczyna jednak zachowała trzeźwy myślenie i pomimo silnych emocji i przeszłości łączącej tej dwójki powiedziała NIE.
Retrospekcja była super. Poznaliśmy co nieco wspomnien i nie moge się doczekać tego samego tyle że z perspektywy Andiego!
Życzę dużo weny,
N
To i ja się powtórzę. Po każdym rozdziale mam ochotę płakać.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia czemu Andreas zostawił Lisę . Kiedy tak mocno ja kocha. Dla mnie to zupełne nieporozumienie.
Całym sercem jestem za Lisą że znalazła w sobie siłę i zdołała wyjść z balkonu. Andreas nie powinien się tak zachowywać. Przecież za ścianą byli ich partnerzy. W każdej chwili ktoś mógł wejść na ten balkon. Chłopak zawalił . I niestety teraz oboje muszą ponosić tego konsekwencje.
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością na nowy rozdział.
Jestem! Żeby Ci nie przyszło do głowy mnie gonić ^^
OdpowiedzUsuńZnowu wprowadzasz mnie w stan depresji. Ale wręcz nie mogę się nie zgodzić z Lisą! Andi mądry po szkodzie! "Moje miejsce jest przy Tobie, Liso" więc dlaczego ciole Bawarski (Boże, ja dzisiaj przedawkowałam to słowo) nie powiedziałeś jej tego wcześniej? Sam dokonał wyboru, więc czego teraz oczekuje? Dlaczego ją bardziej rani swoimi słowami? Ugh, to jest tak proste, że aż skomplikowane! A najgorsze jest to, że wyjście jest jedno, ale żadne z nich nie postawi tego kroku, nie chcąc ranić swoich współmałżonków. Ale ... ironia losu jest taka, że nie decydując się na zakończenie tej farsy, ranią ich jeszcze bardziej zmuszając do życia w iluzji szczęścia.
I znowu mam kompleksy!
Matko jakie to jest śliczne 😍
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest tak cholernie smutne, ale nieskazktelnr i piękne zarazem ❤️
Jestem zaskoczona przebiegiem rozmowy na balkonie, bo spodziealama się szczerze, że dojdzie tam do wikesychw czułości typu pocałunki czy uściski, ale dobrze, że Lisa nie uległa Andiemu 😏 To mogłoby być niebezpieczne dla nich obu że względu na ich połówki 🙄
Ta retrospekcja.. Wow 😱😱😱 Taka magiczna i piękna 😁🤩
Dobrze, że dziewczyna zdecydowała się to zakończyć bo skoro Andreas podjął taką decyzję to teraz niestety, ale musi ponieść jej konsekwencje 😏
Pozdrwiam i weny 😘
Z każdym kolejnym rozdziałem, mam coraz więcej łez w oczach. To opowiadanie jest takie smutne, że powinna być informacja, a o konieczności wyposażenia się w pudełko chusteczek, przed rozpoczęciem czytania.
OdpowiedzUsuńMam szczerą ochotę przywalić Andreasowi w łeb. Co jak co, ale zachował się jak skończony głupek. Okej, rozumiem, że nie chciał krzywdzić Livii, ale czy naprawdę sądził, że mógłby być szczęśliwy u boku kobiety, której nie kocha.
Szkoda, że tak późno zorientował się, jaki błąd popełnił. Wyplątanie się z tego będzie bardzo, bardzo trudne. W końcu ma żonę, Lisa ma męża… I teoretycznie ich życie w końcu się układa.
Tak strasznie jest mi ich żal. Są w sobie zakochani po uszy, żyć bez siebie nie mogą, a przez jeden głupi błąd, teraz cierpią.
Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin
wzruszam się jak małe dziecko! nie pamietam kiedy ostatnio tak miałam przy jakimkolwiek opowiadaniu na bloggerze. Jesteś po prostu mistrzynią w oddawaniu stu procentowych emocji bohaterów. To jest coś, o co trudno, a ty to robisz z taką lekkością, ze nie da się nie kochać tego co tworzysz. Wszystko wydaje się tu takie proste: zerwać swoje dotychczasowe związki i dać porwać się prawdziwej miłości, no ale skoro bohaterowie mają takie opory, to z pewnością to, co było kiedyś sprawiło, ze teraz mimo, ze wydaje się to być proste - wcale takie nie jest.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną dawkę tego wspaniałego opowiadania i zapraszam cię tez do mnie, może ci się spodoba... upewnijmnie.blogspot.com
24 year old Research Assistant II Isahella Newhouse, hailing from Rimouski enjoys watching movies like "Rise & Fall of ECW, The" and Taekwondo. Took a trip to Muskauer Park / Park Muzakowski and drives a Savana 3500. Dowiedz sie tutaj
OdpowiedzUsuń