piątek, 10 sierpnia 2018

Rozdział trzeci


Jego brak rozrywał mi serce.”

 Tylko Twoja żona mogła wpaść na tak absurdalny pomysł, jakim była kolacja we wspólnym gronie. Tylko Twoja żona mogła uważać mnie za niegroźną przyjaciółkę, która ocierała łzy wzruszenia na Waszym ślubie. Tylko Twoja żona i mój mąż nie wiedzieli, co dzieje się wokół. Czuli, że są przez nas kochani. W końcu to ich poślubiliśmy. To im ślubowaliśmy miłość i wierność aż do śmierci. Nie sobie. Pamiętasz, jak chciałeś mi się kiedyś oświadczyć? Pamiętasz, jak snuliśmy marzenia o przyszłym życiu, które zamierzaliśmy spędzić we dwójkę? Jaka szkoda, że te nadzieje i plany spełzały na niczym... Mats promieniał szczęściem. Całą drogę do kamienicy, w której mieszkaliście paplał wesoło o wszystkim, co ślina na język przyniesie. Nie winiłam go za to. Cieszył się tym, że spędzi czas w gronie bliskich mu osób. Ja próbowałam skurczyć się w sobie. Chciałam zniknąć. Nie chciałam patrzeć na Was. Na szczery uśmiech Livii, który pojawiał się wtedy, gdy na Ciebie spoglądała. Nie chciałam patrzeć na Wasze złączone dłonie. Nie chciałam patrzeć na Was. Na Was razem... Dobry Boże, nie chciałam przekroczyć progu Twojego mieszkania. Andi, jak do cholery mogłeś w nim zostać? Jak mogłeś w nim zamieszkać ze swoją żoną? Jak mogłeś dzielić z nią tę sypialnię, to łóżko...? Andi, jak mogłeś mi to zrobić? Dlaczego nam to zrobiłeś? Dlaczego zgodziłeś się na pomysł Livii? Ta kolacja nie mogła skończyć się dobrze. Nie dla nas. Musiałeś o tym wiedzieć. Wiedziałeś o tym...

 Nim się spostrzegłam Mats już parkował samochód. Jak na prawdziwego dżentelmena przystało otworzył drzwi po mojej stronie. Skinęłam głową. Nie byłam gotowa na to, co miało się zaraz stać. Ani trochę nie przygotowałam się na nadchodzącą katastrofę. Nie przygotowałam się na to, że to Ty otworzysz nam drzwi. W chwili, gdy to zrobiłeś i spojrzałeś na mnie, ja spojrzałam na Ciebie. Wprost w Twoje błękitne oczy. W Twoje oczy, w których zawsze odnajdowałam siebie. Dlaczego tak intensywnie wpatrywałeś się we mnie? Dlaczego czułam, że Twoje spojrzenie przeszywa mnie na wylot? Dlaczego patrząc na Ciebie przepadłam? Dlaczego w Twoim spojrzeniu widziałam miłość do mnie? Czy czułeś to samo patrząc na mnie? Musiałeś... Musiałeś widzieć we mnie miłość i tęsknotę za Tobą, za tym, co mogło być, za tym, kim my mogliśmy być...
Lisa, Mats! Jak dobrze Was widzieć! – usłyszałam wesoły głos Livii. – Co tak stoicie, wchodźcie! Andi, gdzie Twoje maniery? – Zaśmiała się i pocałowała go w policzek. Zakuło mnie serce na ten czuły gest. Livia uściskała nas serdecznie, Ty podałeś Matsowi dłoń. Zastanawiałam się, jak przywitasz się ze mną, a po chwili zupełnie nie przygotowana na tę możliwość tonęłam w Twoich objęciach. O mój Boże, Andi... Twoje ciało blisko mojego ciała. Twoje ręce obejmujące mnie w talii. Twój oddech. Twoje usta. Ty. Cały Ty. Po prostu Ty...
Kocham Cię – usłyszałam Twój szept w moim uchu. Dreszcz wstrząsnął moim ciałem na ten intymny gest. Przełknęłam ślinę. Nie mogłam złapać oddechu. Potrzebowałam się czegoś złapać, a jedynie Twoje silne ramiona mogły pomóc mi przed spadnięciem w nieznaną otchłań.
Kocham Cię – odpowiedziałam również szeptem. Nasi małżonkowie wesoło gawędzili w salonie przekrzykując się wzajemnie. – To będzie... Katorga, wiesz o tym, prawda? – Zapytałam, a Ty pokiwałeś głową.
Ale przejdziemy przez to – oświadczyłeś delikatnie muskając moją dłoń swoją. – Razem. – Dodałeś, po czym wprowadziłeś mnie do salonu. Raz kozie śmierć, czy jakoś tak…

Przez pół nocy wpatrywałem się w sufit i zastanawiałem się, czy zdołam przejść resztę życia, nie całując Twoich ust.”

 Obserwowałem Cię przez cały wieczór. Przez całą kolację. Czułem, że w tym momencie przeżywasz takie same męki, jak ja. Gdy wcześniej chwyciłem Cię w ramiona poczułem się tak, jakbym w końcu znalazł się we właściwym dla mnie miejscu. Bo moje miejsce jest przy Tobie, Liso. Tak, jak Twoje przy mnie. Tak cudownie było przytulać się do Ciebie. Czuć Twoją bliskość. Czuć Ciebie. Gdybym nie popełnił tego błędu, gdybym wybrał Ciebie, już być może bylibyśmy małżeństwem. Tak, jak planowaliśmy... Mats i Livia niczego nie zauważali. Wesoło gawędzili o wszystkim i o niczym. Śmiali się, żartowali, wciągali nas do rozmowy. Odpowiadałaś uśmiechem. Mówiłaś, że jesteś szczęśliwa z Matsem, że dobrze Wam się żyje. Kątem oka spoglądałaś na mnie. Wiedziałem, że kłamiesz. Wiedziałem, że nigdy nie będziesz z nim szczęśliwa. Gdybym postąpił rozważniej zrobiłbym wszystko, aby Cię uszczęśliwić. Aby codziennie widzieć ten uśmiech, dołeczki w policzkach. Odruchowo położyłem swoją dłoń na stole, a Livia momentalnie chwyciła ją w swoją gładząc złotą obrączkę. Spuściłem oczy. Nie chciałem widzieć Twojej reakcji, Twojego bólu. Mats zaśmiał się serdecznie na ten gest, po czym pocałował Cię w policzek. Odwróciłaś głowę w bok dostrzegając nasze ślubne zdjęcie. Tyle utraconych marzeń...
Liso, dolać Ci wina? Mats, na pewno się nie skusisz? – spytała Livia uśmiechając się szeroko. Poprosiłaś o dolewkę.
Ja dziękuję – odparł Twój mąż. – Prowadzę. – Dodał.
To przecież żaden problem! W razie czego pokój gościnny jest do Waszej dyspozycji, prawda, kochanie? – Livia spojrzała na mnie porozumiewawczo.
Jasne – rzuciłem od niechcenia. Również poprosiłem ją o dolewkę czerwonego trunku. Bez tego ani rusz.
Pamiętam, jak kiedyś Lisa musiała zostać u Ciebie na noc Andi, bo tak się spiła, że nie była w stanie dotrzeć do swojej kamienicy – powiedział Mats śmiejąc się głośno. Po chwili dołączyła do niego moja żona, a Ty zamarłaś wpatrując się we mnie. Jednocześnie Twoje spojrzenie powędrowało w kierunku drzwi prowadzących do sypialni... Podchwyciłem je. Po chwili oboje wspominaliśmy tamtą, gorącą, namiętną i pełną pasji noc. Wzajemny dotyk. Pieszczoty. Nasze usta na nagich, spragnionych ciałach... Okrzyki spełnienia, nasze imiona mieszające się z jękami rozkoszy...
Tak, to niewątpliwie było zabawne – potwierdziłem opróżniając kieliszek do dna. Potwierdziłaś to skinieniem głowy. Czyżbym dostrzegł Twoje zaróżowione policzki? Po chwili przepraszając towarzystwo wstałaś od stołu i udałaś się na balkon. Dobry pomysł. Sam potrzebowałem świeżego powietrza. Livia i Mats pogrążyli się w rozmowie o pracy. Uśmiechnąłem się, pocałowałem żonę w czoło, po czym wziąłem dwa kieliszki i podążyłem za Tobą. Oddałbym wszystko za spędzanie takich wieczorów codziennie. Tylko z Tobą. Ja wysłuchiwałbym Ciebie, gdy z pasją mówiłabyś o swojej pracy w pensjonacie. Ty słuchałabyś moich opowieści o treningach, skokach, zgrupowaniach. Wyrażałabyś obawę, strach, jak przed każdym oddanym przeze mnie skokiem. Ja zapewniałbym Ciebie, że nic mi nie grozi. Wspierałabyś mnie. Śmiałabyś się, kiedy mówiłbym o kolejnym szalonym pomyśle Wankiego. Ja dogryzałbym Ci z powodu nielubianej przez Ciebie koleżanki po fachu. Taka byłaby nasza przyszłość. Przyszłość, która przeze mnie nie nadejdzie nigdy...


***

Witam!

No nie mogłam Was dłużej trzymać w niepewności :) Chociaż... To jeszcze nie koniec tego wieczoru, ale postanowiłam to rozdzielić na dwie części :) Jeśli mi się uda pomyśleć nad retrospekcjami to pojawią się w kolejnym rozdziale :)
Tymczasem zostawiam Was z nimi i idę szukać weny na pozostałe dwie historie :D

Pozdrawiam ;*

9 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Zrób coś, aby byli szczęśliwy, nie powinni bać się prawdziwej miłości i tkwić na siłę w małżeństwach, które nie mają wizji na przyszłość. To tajemnicze wyznanie miłości zapoczątkowało coś, co długo zostanie w mojej pamięci, rozpłynęłam się ze szczęścia. Aż mam ciarki na samą myśl o spotkaniu na balkonie, och wcale się nie dziwię, jeżeli oprócz słów pocałują się! Weny

      Usuń
  2. O matko, matko, matko ... dopada mnie stan depresyjny przez Ciebie ... znowu!
    Ja ich kompletnie nie rozumiem! On kocha ją, ona kocha jego. On tego przed nią nie zataja, ona przed nim również. Więc, dlaczego nie są razem? Dlaczego dopuścili do takiego stanu rzeczy? I aż się dziwię, że ani Livia, ani Mats niczego nie zauważają. Nie wyłapali ani jednego znaku ostrzegawczego. Aż mi się przypomniały słowa Danki Norek z Miodowych Lat "Miłość jest ślepa, ale małżeństwo to najlepsze lekarstwo" ;D I coś czuje, że tutaj się to sprawdzi. Bo w końcu albo jedno, albo drugie, da swojemu współmałżonkowi powodu do niepokoju. Nie można całe życie udawać!
    AHA! Spiła się? Musiała zostać na noc? Od razu zrozumiałam o co chodziło. I miałam rację! Lisa się zarumieniła, a pewnie Mats z Livią sądzili, że to ze wstydu. YHYM ^^
    To opowiadanie, stylem przypomina mi to o Gregorze i Lily ... w obydwóch jestem zakochana *_* Oczywiście jeśli chodzi o samą piękną treść, bo pozostałe też uwielbiam! Ale pozostałe są bardziej komediowe, ale to dlatego że występuje tam Wank ^^ hahahaha ;D Właśnie doszłam do tego wniosku!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pełna podziwu dla Lisy i Andreasa, że jakoś się trzymali podczas tej nieszczęsnej kolacji. (Przynajmniej na razie, skoro to jeszcze nie koniec. 😉)
    Ja na pewno nie dałabym rady.
    Przecież to musiała być prawdziwa katorga. Patrzeć, jak osoba, którą się bezgranicznie kocha, należy do kogoś innego. Przez jednen głupi i nieodwracalny błąd.
    Szczególnie momet, gdy Mats przywołał wspomnienie z przeszłości musiał być czymś trudnym do przełknięcia... Była to w końcu wyjątkowa chwila dla naszych bohaterów. Powrót do tamtej wspólnie spędzonej nocy, musiał być bardzo bolesny. Uświadomił im tylko, jak wielki błąd popełnili, zawierając małżeństwa z kimś, kogo nigdy nie będą w stanie pokochać.
    Fragment, gdy Andreas i Lisa wyznawali sobie ukradkiem miłość był wspaniały i wyjątkowo smutny... Straszenie im współczuję sytuacji, w której się znaleźli. Choć wpakowali się w nią na własne życzenie. Bo czy tak trudno było Wellingerowi zaryzykować i spróbować stworzyć z Lisą prawdziwy związek?
    Czekam z dużą niecierpliwością na następny rodział, już teraz nie mogąc się go doczekać. 😊

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale się wkrecilam w to opowiadanie i żałuję że tak szybko skończyłaś ten rozdział, bo przez to będę żyła w napięciu aż co następnego 😕
    Mamy kolację, która o dziwo dla mnie nie jest katastrofalna. Wręcz przeciwnie Lisa i Andi w końcu się zobaczyli. Jestem w szoku bo myślałam że są tak zranieni, że będą się traktować no jakoś tak z dystansem i tylko w myślach przelewać sobie uczucia, a oni już na wejściu podzielili się takimi wyznaniami XD byłoby świetnie gdyby to nie było takie śmieszne, bo jak niby poradzą sobie z tym razem? Każde z nich jest po ślubie więc wtf, czyżby szykował się jakiś romansik? 😎
    Mats i Livia nadal nieświadomi tego co rozgrywa się im przed oczami. Jeszcze sami stwarzają takie sytuacje. Kurczę nooo jest mi ich trochę żal.
    Ta propozycja z pokojem gościnnym...Oby się spełniła, bo to by moglo być ciekawe 😀
    Czekam na ciąg dalszy,
    N

    OdpowiedzUsuń
  5. Z góry Cię przepraszam za spóźnienie ale byłam na krótkim wyjeździe. I krótki komentarz , ale wracam i tak świeci mi słońce że ledwo widzę 😂
    Spotkanie Lisy i Andreasa było strasznie przygnębiające i smutne. Normalnie ciągle jak czytam mam ochotę płakać.
    Noe wyobrażam sobie przeżyć takiego spotkania że swoją wielką miłością. Jeju jeszcze sobie wyznali że się kochają. To urocze i strasznie smutne zarazem.
    Uwielbiam to opowiadanie.
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział i dalszą część kolacji.
    P/s Możesz o nowościach pisać pod moimi rozdziałami. Zupełnie mi to nie przeszkadza 😊

    OdpowiedzUsuń
  6. Ojoj, ojoj, ojoj. Naprawdę bardzo, bardzo lubię to opowiadanie i się w nie wciągnęłam, ale jest jednocześnie takie smutne, że normalnie mam łzy w oczach, gdy czytam kolejne rozdziały. Lisa i Andy… ich życie na pewno dalekie jest od ideału z zakończeniem „I żyli długo, i szczęśliwie.” Ona kocha jego, on ją i teoretycznie to powinno być proste, ale nie jest.
    Na razie obiad przebiegł bez żadnych niepokojących zdarzeń. Było ciężko, ale nie zdarzyło się nic, co jeszcze bardziej rozbiłoby ich życie. Mat i Livia na razie niczego nie podejrzewają. Beztrosko cieszą się swoim szczęściem, nie podejrzewając, że ich drugie połówki ledwo sobie w tym życiu radzą.
    Sytuacja jest bardzo trudna, skomplikowana. Ale ja trzymam kciuki, by jakoś się to wszystko poukładało. Musi, innego wyjścia nie widzę.
    Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń
  7. wybacz mi bardzo, ze tak się spóźniłam, ale już na szczęście jestem i nadrabiam!
    boli mnie serce, kiedy czytam ile w ich słowach jest bólu... i widzę jak ich małżonkowie naiwnie wierzą w miłość, której nie ma.
    jestem niesamowicie ciekawa co takiego zrobil Andi, ze ich przyszłość w taki sposób, w jaki to opisał jest niemożliwa. Musi być jakiś sposób na to, by mogli być razem, bo nie dość, ze zadręczą siebie, to i swoich partnerów!

    OdpowiedzUsuń