„I
jeśli to w porządku, będę Cię wciąż kochać, bo nie mogę
złamać tym sobie serca...”
Wypowiadając
słowa mówiące o tym, że nie rozwiodę się z Matsem z bólem
serca patrzyłam Ci w oczy. Kochałam Cię tak bardzo, ale nie mogłam
postąpić inaczej. Nie mogłam go skrzywdzić, nie byłam w stanie
wyznać mu prawdy. Nie mogłam poświęcić go, aby wieść
szczęśliwe życie z Tobą. Spóźniliśmy się, Andi. Wiedziałeś
o tym. Wiedziałeś, że Twoja decyzja o rozwodzie z Livią tego nie
zmieni. Musiałeś to wiedzieć.
–
Liso… – odezwałeś się wpuszczając
mnie do środka. Niepewnie przekroczyłam próg Twojego mieszkania. –
Nie możesz nam tego zrobić, słyszysz? – Potrząsnąłeś mną
lekko.
–
Mogę, Andi. I zrobię to. Nie mogę tak
po prostu wyznać mu prawdy… Nie jestem Tobą – powiedziałam
walcząc z pojawiającymi się łzami.
–
Liso! Kochamy się, nie możemy bez
siebie istnieć. Skoro ja odważyłem się na ten krok, Ty również
dasz radę. Będę Ci towarzyszyć, sam mogę powiedzieć o wszystkim
Matsowi. Wiem, że koncertowo spieprzyłem tę sprawę, wiem, że to
wszystko jest moją winą, ale… Kocham Cię do utraty tchu i drugi
raz nie pozwolę Ci odejść, rozumiesz? Należymy do siebie. I nic,
ani nikt tego nie zmieni. Liso, proszę Cię, spójrz na mnie –
poprosiłeś, a ja podniosłam wzrok napotykając Twoje niebieskie
tęczówki. Przepadłam. Po raz kolejny. Rozpłakałam się, jak mała
dziewczynka, a Ty bez chwili zastanowienia przygarnąłeś mnie do
siebie zamykając w mocnym uścisku. Czule głaskałeś mnie po
włosach, abym się uspokoiła. Trwałeś przy mnie.
–
Andi… Nie mogę, nie dam rady –
wyszeptałam z trudem odsuwając się od Ciebie. Pokręciłeś
jedynie głową nie dopuszczając do siebie moich słów. Złapałeś
mnie za rękę i gestem przekazałeś, abym usiadła z Tobą na
kanapie. Tak też uczyniłam. – Jestem na to wszystko za słaba,
Andi – Powiedziałam oddychając ciężko. – Oddałabym życie,
zrobiłabym wszystko, by być z Tobą, ale nie potrafię jeszcze
bardziej skrzywdzić Matsa… Tyle dla mnie poświęcił, tyle dla
mnie zrobił…
–
Liso… Jesteś z nim tylko i wyłącznie
przez moją głupotę. Jesteś mu wdzięczna za wszystko, co dla
Ciebie zrobił. Jednak… Nie kochasz go. I nigdy go nie pokochasz,
bo nie będziesz w stanie. Ty i ja… Liso, będziesz w stanie,
kiedyś w przyszłości wychowywać z nim dzieci? Będziesz w stanie
cieszyć się z macierzyństwa wiedząc, że nie kochasz ich taty?
Będziesz w stanie zapewnić im dom pełen ciepła oraz miłości
żyjąc z mężczyzną, do którego czujesz tylko i wyłącznie
wdzięczność? – spytałeś, a ja pokręciłam głową. Nowe łzy
spłynęły mi po twarzy chowając się z moich włosach. Spojrzałeś
na mnie z miłością, po czym czule zacząłeś uwalniać moje
policzki od nadmiaru łez scałowując je jedna po drugiej. Moje
serce zadrżało. Zabiło mocniej. Twój dotyk. Twoja bliskość. Ty.
–
Andreas… Chcę tego wszystkiego z Tobą
– poddałam się. – Chcę stworzyć z Tobą rodzinę z naszych
marzeń, to z Tobą chcę wychowywać dzieci, to z Tobą chcę
spędzić resztę życia… – Mówiłam obserwując, jak na Twoją
twarz wpływa lekki uśmiech. – Kocham Cię, Andreas – Wyznałam
obrysowując kontur Twoich warg palcem. Westchnąłeś, po czym
nachyliłeś się nade mną łącząc nasze usta w delikatnym
pocałunku.
–
Kocham Cię, Lisa – odpowiedziałeś
wyznaniem na wyznanie. – Obiecuję Ci, że przejdziemy przez to
wszystko razem – Złapałeś moją dłoń w swoją i z czułością
ją głaskając przyłożyłeś do swojego serca.
–
Razem… – szepnęłam składając
pocałunek na Twojej dłoni.
–
Na zawsze – dodałeś przytulając mnie
mocno. W tym momencie uwierzyłam, że naprawdę mamy szansę spełnić
marzenia o wielkiej miłości. O wspólnym życiu. O rodzinie…
„Straciłem
swą wiarę w miłość… Dzisiaj wieczorem znów wierzę. Moje
serce było rozbitym miejscem, teraz znów to wszystko czuję...”
Trzymając
Twoją drżącą dłoń z niepokojem patrzyłem na Twój uroczy
domek, który zamieszkiwałaś wspólnie z Matsem. Przełknąłem
głośno ślinę ściskając Cię mocniej. Odpowiedziałaś tym
samym, po czym razem ruszyliśmy na przód. Zdecydowaliśmy, że
razem powiemy Matsowi o wszystkim. Trzęsłaś się z powodu
nagromadzonych emocji, a ja robiłem wszystko, by choć w pewnym
stopniu Ci pomóc. Weszłaś pierwsza, a ja zaraz za Tobą
przygotowując się na najgorsze.
–
Dlaczego mi to zrobiłaś?! – Mats
zaatakował Cię bez uprzedzenia. Pojawił się w długim korytarzu z
furią wypisaną na twarzy. Przerażona cofnęłaś się o krok, a ja
poczułem narastającą we mnie złość.
–
Nie wrzeszcz na nią! – podniosłem
głos stając w Twojej obronie. – Lisa nie jest niczemu winna!
–
Och, czyżby? – zakpił zataczając
się. Zza jego cienia wyłoniła się Livia. Przymknąłem powieki
prosząc o cierpliwość. Mogłem się tego spodziewać. – Twoja
żona powiedziała mi o wszystkim! – Wrzasnął.
–
Widzę – powiedziałem przyciągając
Cię do siebie.
–
To ja… To ja miałam Ci wyznać prawdę
– odezwałaś się cicho. – Mats… Wiem, że mnie nienawidzisz,
sama nienawidzę siebie za to, co Ci zrobiłam… Co Wam zrobiłam –
Dodałaś spoglądając na Livię. – Nie powinnam była brać z
Tobą ślubu nie kochając Cię. Postąpiłam podle i zdaję sobie z
tego sprawę. Jednak prawda jest taka, że kocham Andreasa –
Wyznałaś spuszczając głowę w dół.
–
Kochasz Andreasa – prychnął pod
nosem. – A ja do cholery kocham Ciebie! Co Ty sobie myślałaś?!
Co Wy sobie myśleliście aż tak bardzo zabawiając się naszym
kosztem?! Ja i Livia żyliśmy w przekonaniu, że jesteśmy
przez Was kochani, a Wy… Wzięliście z nami ślub dla zabawy,
próbowaliście stworzyć z nami rodzinę dla zabawy… Jesteście
okropnymi ludźmi! – Wykrzyczał zbliżając się do Ciebie.
Instynktownie stanąłem przed Tobą, by w stanie, w jakim się
znajdował nie zrobił Ci krzywdy.
–
Mats… – załkałaś.
–
To, że Livia zgodziła się na rozwód z
Tobą, Andreas nie znaczy, że ja dam rozwód Lisie! – powiedział,
a ja spojrzałem na niego przerażony. – Ta kobieta jest moją żoną
i to się nie zmieni! Będę o nią walczył, bo ją kocham! Livia
się poddała, ale ja nie mam takiego zamiaru! Liso, jesteś moja i
tylko moja! – Zwrócił się do Ciebie, a Ty spanikowana wtuliłaś
się w moje ramię.
–
Po moim trupie! – oznajmiłem kipiąc
ze złości. – Livia, wiem, że Cię skrzywdziłem, ale nie
powinnaś była mówić Matsowi o wszystkim. To zadanie należało do
Lisy – Powiedziałem patrząc na moją, jeszcze żonę.
–
Nie będziesz mi mówić, co mam robić,
Andreas – wysyczała.
–
Andi… – jęknęłaś. – Chodźmy
stąd – Poprosiłaś, a ja skinąłem głową. – Mats… Nie
zmusisz mnie, abym z Tobą została. Kocham Andreasa, a nie Ciebie.
Wiem, że popełniłam ogromny błąd wychodząc za Ciebie i żałuję
tego, ale nie masz prawa mi tego utrudniać… Nie możesz o mnie
walczyć, bo nie ma o kogo… Nie zostanę z Tobą. Moje miejsce jest
przy Andreasie – Wyrzekłaś z niepokojem obserwując jego reakcję.
Cofnął się, jakby porażony Twoimi słowami. Chciał coś
powiedzieć, ale żadne słowa nie mogły opuścić jego gardła.
Zamiast tego zrozpaczony osunął się po ścianie rzucając w nas
szklaną butelką po alkoholu. Roztrzaskała się o ścianę i w
kawałkach opadła na drewniane panele. – Mats… – Zaczęłaś,
ale przyłożyłem Ci dłoń do ust. Zrozumiałaś. Posłałem Livii
przepraszające spojrzenie i wyprowadziłem nas z Twojego domu.
Szłaś ze mną oddychając z trudem. Wsiadając do mojego samochodu
starłaś łzę z policzka. Pogłaskałem go z czułością, dając
Ci wsparcie.
–
Liso… Pamiętaj o tym, że cokolwiek,
by się nie działo, przejdziemy przez to wszystko. Razem –
szepnąłem.
–
Razem. Na zawsze – powtórzyłaś moje
słowa wypowiedziane przed paroma godzinami. Ja i Ty. Nie ja i Livia.
Nie Ty i Mats. Ja i Ty. My. Razem, już na zawsze…
***
Witam!
Chyba wczorajsze drugie miejsce Andiego tak na mnie podziałało :) Ale to dobrze! ^^ Mam nadzieję, że teraz to już pójdzie z górki, tym bardziej, że do końca pozostały dwa rozdziały i epilog :)
Jak widzicie Lisa jednak dała się przekonać... A czy Mats będzie jej utrudniał rozwód? Dowiecie się tego w kolejnym rozdziale :)
Pierwsza i tutaj 🙌
OdpowiedzUsuńMyślałam, że z Lisą pójdzie o wiele trudniej, że okaże się bardziej zaborcza, a tutaj proszę 😏
Szkoda mi Mathsa, ale cóż nie może zmusić na siłę Lisy do pozostania z nim. To bez sensu, oboje będą się męczyć 🤷
Genialny rozdział ❤️
Byłam pewna, że Lisa nie da się tak łatwo przekonać Andreasowi. Dlatego cieszę się , że jest inaczej. ( No ale w sumie, kto potrafiłby się oprzeć Andiemu ?;))
OdpowiedzUsuńRozumiem Livię, że jest wściekła i rozżalona. Ale nie powinna biec do Mattsa, od razu go o wszystkim powiadomić.( choć w sumie spodziewałam się tego) To było zadanie dla Lisy. To ona powinna o wszystkim powiedzieć mężowi. Może wtedy poczułby się mniej wściekły i oszukany. Choc osobiście w to wątpię.
Nie spodobało mi się tutaj jego zachowanie. Ja rozumiem jego złość. Ale zachował się jak jakiś furiat. Do tego nie może na siłę zatrzymać przy sobie Lisy. To tak nie działa. Zagrożenie, że nie da jej rozwodu było słabe. A rzucenie butelką przegięciem.
Pozdrawiam i czekam z niecierpliwością.
Mimo, że ten rodział niósł za sobą sporo emocji i zaskakujących zwrotów akcji. Ogromnie się cieszę, że Lisa postanowiła dać jednak szansę Andreasowi i zawalczyć o ich wspólne szczęście. Tym razem miłość zwyciężyła. 😊 Choć miałam pewne obawy, gdy dziewczyna na początku twardo obstawała przy swoim. Jednak Andreas nie odpuścił i udało mu się przekonać Lisę, aby tym razem nie popełnili kolejnego błędu. Tracąc następną szansę na bycie razem.
OdpowiedzUsuńTo chyba pierwszy raz tutaj, kiedy nie wpadłam w jakiś depresyjny nastrój po przeczytaniu. Będąc zadowlona z przebiegu wydarzeń, choć zakończenie związku Lisy z Matsem mogło przebiec w zdecydowanie spokojniejszy sposób. Niestey poznał on prawdę za sprawą rozgoryczonej Livii, która opowiedziała mu o wszystkim. Przez co poczuł się wykorzystany i dogłębnie zraniony. Uważając, że Lisa zabawiła się jego kosztem.
Nie rozumiem jednak, dlaczego tak usilnie stara się zatrzymać Lisę przy sobie. Przecież małżeństwo bez miłości nie ma najmniejszego sensu. Tym bardziej, że dobitnie mu powiedziała, że kocha tylko Andreasa. Mam nadzieję, że gdy Mats ochłonie nie będzie utrudniał Lisie rozwodu i zgodzi się na niego.
Ale to rzuceniem butelką było przegięciem z jego strony. Dobrze, że nikomu nic się nie stało. Najważniejsze, że Andreas wspiera we wszystkim Lisę i zapewnia ją, że razem poradzą sobie z każdą przeciwnością. Poczucie, że nie jest sama jest dla niej na pewno pocieszające.
Oby teraz już wszystko zaczęło się im układać i nic nie zepsuło ich planów na prawdziwe bycie ze sobą.
Czekam z niecierpliwością na następny rodział. 😊 Życząc przy tym dużo weny.
Jedyną osobą, która mogła przekonać Lisę do rozwodu, był tylko i wyłącznie Andreas. Bez jego wsparcia i zapewnienia, że przejdą przez to razem, dziewczyna w życiu by się na to nie zdecydowała. Gdyby tylko Andi wcześniej był taki stanowczy wobec swoich uczuć, do takiej skomplikowanej sytuacji w ogóle by nie doszło. A tak, powstał okropny bałagan. Nie chcieli skrzywdzić Livii i Matsa, ale to niestety musiało się stać ... bo już to zrobili wcześniej, w dniu swoich ślubów.
OdpowiedzUsuńByłam pewna, że Mats dowie się tego od Livii. I cóż, z jednej strony ją rozumiem. Poczuła się upokorzona i za wszelką cenę chciała się zemścić. Wtedy człowiek nie myśli racjonalnie, więc Andi nie powinien mieć do niej pretensji. Poddała się bo wie, że nie ma o co walczyć. To tylko pokazuje że ma szacunek do samej siebie i wie że to bez sensu kurczowo trzymać się iluzji miłości. Zasługuje na to, aby być na prawdę kochaną. Z kolei Mats przyjął to o wiele gorzej i zagroził, że nie da Lisie rozwodu. Oczywiście nie jest w stanie na siłę zatrzymać żonę przy sobie, ale nim również targały emocje. Gdy to na spokojnie przemyśli, dojdzie do tego samego wniosku co Livia. Mam przynajmniej taką nadzieję!
Andi i Lisa są razem. Tak powinno być od samego początku! Doprowadzili do prawdziwego chaosu, krzywdząc dwie niewinne osoby. Ale miłość zwyciężyła i znalazła do siebie drogę :)
Eh, po tym rozdziale sama nie wiem, co mam myśleć. Z jednej strony to się cieszę — w końcu Lisa i Andreas wyjaśnili całą sprawę i mogą być razem. Bez ukrywania się, bez kłamania, bez oszukiwania. Jednocześnie jednak prawda okazała się strasznie bolesna.
OdpowiedzUsuńPo części rozumiem, dlaczego Livia sama powiedziała o wszystkim Matowi. Oczywiście powinna to zostawić Lisie, ale była w tak wielkich emocjach, że na pewno nie myślała logicznie. I na pewno nie zastanawiała się, jak będzie lepiej dla Lisy.
Mat się wściekł, co również jest zrozumiałe. Czy na pewno nie da Lisie rozwodu? Jakoś nie chce mi się w to wierzyć. Owszem kocha ją, a przynajmniej tak uważa. Myślę, że potrzebuje po prostu czasu, by ochłonąć, przemyśleć sobie wszystko na nowo. A może potrzebuje spotkać jakąś inną kobietę? W której naprawdę się zakocha?
Niezależnie od tego, jak dalej się to wszystko potoczy, najważniejsze jest to, że Lisa ma Andreasa, a Andreas Lisę. Teraz naprawdę mogą na siebie liczyć i wierzę, że razem pokonają wszystkie problemy. Bo zasługują na szczęśliwe zakończenie.
Ode mnie to tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
Pozdrawiam
Violin