niedziela, 18 listopada 2018

Rozdział siódmy

Widocznie życie wolało nas osobno.”

 Rozpamiętywałam dotyk i smak Twoich ust, w ciszy delektowałam się barwą Twojego głosu i nie dopuszczałam do siebie Twoich słów odnośnie walki o nas. Nie ma nas, Andreas. Powinieneś zrozumieć to już jakiś czas temu. Jest Mats. Jest Livia. Nie my. Nie mogłeś tak po prostu przyjeżdżać do mnie, całować mnie i mówić o wspólnej przyszłości, która, jak dobrze oboje wiemy nigdy nie nadejdzie. Nie mogłeś o nas walczyć, bo nie było o kogo. Wiedziałam o tym. Ty o tym wiedziałeś. Jednak jakaś część mnie ciągle marzyła o wspólnym życiu, które nigdy nie nadejdzie. Marzyłam o Tobie w każdej sekundzie istnienia. Marzyłam o naszym ślubie, o niedzielnych porankach, o naszych dzieciach wskakujących nam do łóżka. Marzyłam o wspólnym kibicowaniu Tobie. O zaciskaniu kciuków, o dmuchaniu Ci pod narty, o drżeniu ciała i niepokoju, gdy zasiadałeś na belce. Czy Livia w pełni zaakceptowała Twoją pasję? Czy miała podobne marzenia związane z Twoją osobą? Kochała Cię, podobnie, jak ja. Miała Cię. Ja nie… Tak bardzo bym chciała, abyśmy w porę porozmawiali ze sobą szczerze, abyśmy wyznali sobie swoje uczucia… Chciałabym, abyś nie bał się przyszłości ze mną, chciałabym, abyś wybrał mnie… Zrozumiałeś to wszystko. Szkoda, że o wiele za późno, szkoda, że dopiero wtedy, gdy nie mieliśmy już żadnych szans na szczęśliwe i poukładane życie. Weszłam do pustej i zimnej sypialni. Wyciągnęłam z dna szafy Twój wyciągnięty podkoszulek i założyłam go na siebie. Często, kiedy byłam sama robiłam to. Chciałam być wtedy bliżej Ciebie… Wyobrażałam sobie Twoją obecność, Twoje oczy, Twój uśmiech, Twój dotyk. Czasami błądziłam. Wydawało mi się, że naprawdę jesteś. Że jesteś mój, że jesteś ze mną. Rozczarowanie, gdy uświadamiałam sobie bolesną prawdę było nie do opisania. Wiedziałam, że życie marzeniami i chorą iluzją nie przyniesie niczego dobrego. Nie czułam się swobodnie przy Matsie, coraz trudniej przychodziło mi oszukiwanie go. Nie zasługiwał na to. Kochał mnie. Pragnął ze mną tego wszystkiego, czego ja pragnęłam z Tobą. Jednak… Jak miałam mu to dać? Jak miałam spędzić z nim resztę życia, które jest oparte na kłamstwie? Jak miałam wychowywać z nim nasze dzieci marząc o tym, by były Twoje…? Jak, Andi? Znasz odpowiedź na to pytanie? Potrafisz mi jej udzielić? Potrafisz mi powiedzieć, jak mam bez Ciebie funkcjonować? Wracasz do mnie w każdym śnie, na nowo wpadam w Twoją sieć, z której nie potrafię się wyplątać. Czy kiedykolwiek zdołam się z Ciebie wyleczyć? Czy zdołam przeboleć fakt, że gdzieś tam żyją nasze dzieci, których nigdy nie będziemy mieć? Jak zignorować fakt krzyku miłości, który mnie otacza? Myślisz, że uda mi się wymazać z pamięci smutne momenty zastępując je tymi naszymi, szczęśliwymi? Nigdy nie chciałam dopuścić do tego, abyś aż tak bardzo wpłynął na mnie, na moje życie, na moje myśli, słowa, uczucia… Nie miałam w planach pokochać Cię aż tak bardzo… Nie miałam tego w planach… Dźwięk telefonu oderwał mnie od myśli o Tobie.
Halo? – spytałam nie patrząc na wyświetlacz.
Lisa? – po drugiej stronie usłyszałam głos Danieli. – Masz pojęcie, co się stało?
Nie… Daniela, proszę Cię, nie strasz mnie. Coś z Andim?! – spanikowałam.
Andreas… Andreas chce rozwieść się z Livią – powiedziała szeptem, a ja upuściłam telefon. Andi… Coś Ty najlepszego zrobił?

Gdybym miał napisać, jak wygląda świat bez Ciebie, po prostu zostawiłbym pustą stronę.”

 Livia wpatrywała się we mnie z niedowierzaniem wypisanym na twarzy. Nie chciała przyjąć do siebie słów, które przed chwilą wypowiedziałem. Jednak zrobiłem to. Odważyłem się. Wiem, że spóźniłem się w czasie o nasze śluby, ale nie mogłem żyć bez Ciebie, Liso. Rozumiesz to, prawda? Na pewno. Przecież Ty również nie możesz funkcjonować beze mnie. Jeszcze będziemy razem, obiecuję Ci to.
Andreas… Nie rozumiem… Dlaczego? – wyszeptała ze łzami w oczach. – Przecież niedawno wzięliśmy ślub, wydawało mi się, że wszystko jest między nami w porządku, że się kochamy. Coś zrobiłam? Coś przeoczyłam? – Zastanawiała się na głos, a ja czułem się, jak najgorszy człowiek na ziemi. Krzywdziłem ją, by zdobyć własne szczęście.
Nie, Livio… Ty nic nie zrobiłaś – westchnęłam. – To wszystko moja wina. Od samego początku.
Andi, nie rozumiem Cię. Możesz mówić jaśniej? Skąd ten pomysł z rozwodem, do cholery? Dlaczego…?
Livia… Nie kocham Cię. Nigdy Cię nie kochałem i nigdy Cię nie pokocham – wyznałem czując do siebie obrzydzenie. Wyjawiłem jej najgorszą z możliwych prawd. Niemal czułem ból jej serca, gdy moje słowa w końcu do niej dotarły.
Nie kochasz mnie…? Nigdy mnie nie kochałeś…? Więc, dlaczego mi się oświadczyłeś? Dlaczego wziąłeś ze mną ślub…?
Nie mogę… Nie jestem w stanie Ci tego powiedzieć. Znienawidzisz mnie do końca życia i nie będę Cię za to winił.
Ta decyzja należy do mnie! – krzyknęła podejmując walkę. – Chcę wiedzieć…
Po wzięciu głębokiego oddechu wyznałem jej całą prawdę. O mnie. O Tobie, Liso. O nas. O naszej miłości, o moim błędzie, który zaważył na wszystkim. Gdy skończyłem spojrzałem na jej twarz. W jej oczach widziałem łzy oraz furię. Miała do tego prawo. Miała prawo do wszystkiego.
Livia…
Oboje jesteście podłymi i zakłamanymi ludźmi, którzy ranią innych! – wrzasnęła wymierzając mi policzek. – Andreas… Zabawiłeś się mną w najgorszy z możliwych sposobów, wziąłeś ze mną ślub obiecując gruszki na wierzbie, podczas gdy cały czas kochałeś Lisę. Przez tyle lat naszego związku żyłam w kłamstwie… Zdradzałeś mnie, oszukiwałeś, zadałeś ból, po którym się nie podniosę… Kocham Cię, a Ty… Jesteś skurwysynem bez serca. Myślisz, że wyznanie prawdy wszystko załatwi? Myślisz, że gdy polecisz do Lisy, aby powiedzieć jej, że zażądałeś rozwodu to przyjmie Cię z otwartymi ramionami? Pomyślałeś o Matsie? Pomyślałeś o tym, że Lisa może nie będzie chciała rozwodu, aby go nie ranić? Czy do cholerny jasnej nie mogliście pomyśleć wcześniej, zanim zrujnowaliście nam życie?!
Livia, ja… Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Żałuję tego, co się stało. Żałuję, że tak z Tobą postąpiłem. Nie zasługujesz na to. Nigdy nie zasługiwałaś. Lisa również cierpi przeze mnie i przez moje niezdecydowanie. To wszystko jest wyłącznie tylko moją winą, żadnej z Was. Jednak… To Lisę kocham ponad życie, ponad wszystko. Livia, tak bardzo Cię przepraszam… – powiedziałem czując się tak, jakbym tracił grunt pod nogami.
Nie mam ochoty na Ciebie patrzeć, nie mam ochoty z Tobą rozmawiać, nie mam ochoty przebywać z Tobą w jednym pomieszczeniu po tym wszystkim… W jednej chwili tak wiele straciłeś w moich oczach. Jesteś zerem, Andreas – oznajmiła ściągając z palca złotą obrączkę. – Chcesz rozwodu, proszę bardzo. Dostaniesz go. Nie będę na siłę zatrzymywała przy sobie mężczyzny, który mnie nie kocha. Walka o Ciebie nie ma sensu. Nigdy nie miała. Nie wiem, czy mam Ci dziękować za to, że w końcu po tylu latach dotarło do mnie, jak wielką idiotką byłam… Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie. Jak mogłam pokochać kogoś takiego, jak Ty? – Mówiąc to wyszła z mieszkania nie spojrzawszy na mnie. Nie umiałem na to odpowiedzieć. Nie wiedziałem, jak ktokolwiek mógł mnie pokochać, bo ja w tej chwili nienawidziłem samego siebie.

 – Wellinger, czy Ty upadłeś na głowę? – spytał mój niezawodny przyjaciel popijając piwo. – Jak mogłeś wyjawić Livii absolutnie całą prawdę?
Nie wiem, Wanki! – krzyknąłem. – Musiałem jej to powiedzieć, musiałem zażądać rozwodu… Kocham Lisę, do cholery.
Wiem o tym! Wiem, że zawsze ją kochałeś, nawet wtedy, gdy jako Twój świadek musiałem patrzeć, jak rujnujesz sobie życie. Wiem, że ona kocha Ciebie, ale myślisz, że postąpi tak samo, jak Ty? Że wyjawi Matsowi prawdę, że skrzywdzi go tak bardzo, jak Ty skrzywdziłeś Livię? To tak nie działa! Andi, zadziałałeś impulsywnie, w ogóle tego nie przemyślałeś. Jak chcesz powiedzieć Lisie o tym wszystkim? Jak w ogóle możesz stawiać ją w takiej sytuacji?
Do cholery, Wanki! Jesteś moim przyjacielem, czy nie?
Jestem, ale to nie oznacza, że będę pochwalał każdą Twoją decyzję. Zwłaszcza tak idiotyczną, jak ta. Nie rozumiem Cię. Dlaczego dopiero teraz? Dlaczego po Waszych ślubach? Dlaczego nie wcześniej?
Bo byłem cholernym tchórzem, który bał się wspólnej przyszłości z Lisą mimo że pragnąłem jej od zawsze… Kiedy zrozumiałem, co zrobiłem ona machała mi przed nosem pierścionkiem zaręczynowym. Myślałem wtedy, że naprawdę pokochała Matsa, dlatego niewiele myśląc oświadczyłem się Livii. Później dotarło do mnie, co zrobiłem. Dotarło o wiele za późno…
Andi, niestety nie jestem w stanie Ci pomóc… – westchnął bezradnie. – Zostawię Cię teraz, musisz pobyć z tym sam – Oznajmił i wyszedł pozostawiając mnie z wszechogarniającą pustką.

 Już od kilku godzin siedziałem w pustym mieszkaniu wpatrując się w ścianę. Livia zapewne udała się do rodziców, a ja nie miałem odwagi, by chociaż do niej zadzwonić i zapytać, jak się czuje. Ale, jak może czuć się osoba, która dowiedziała się takich parszywych rzeczy od swojego męża i o swoim mężu? Liso… Kto udzieli nam wskazówek, jak mamy żyć? Kto, jeśli nie my sami poradzimy sobie z otaczającą nas rzeczywistością? Dzwonek do drzwi oderwał mnie od myślenia o Tobie. Nie wiedziałem, kogo się spodziewać… A na pewno nie spodziewałem się, że ujrzę Ciebie, Liso. Stałaś przede mną. Łzy spływały Ci po twarzy, a Ty patrzyłaś na mnie z cierpieniem w oczach. Wstrzymałem oddech czekając na Twój ruch.
Nie rozwiodę się z Matsem, Andreas. Nie zostawię swojego męża dla Twojego widzimisię.


***

Witam!

Cześć, skoki <3
Mam nadzieję, że wraz z rozpoczęciem nowego sezonu zimowego wena wróci mi całkowicie :) 
Powolutku zbliżamy się do końca... :) W związku z tym, jak myślicie, jak dalej potoczą się losy Lisy i Andiego? ^^

Pozdrawiam ;* 

8 komentarzy:

  1. No i pierwsza, wracam po skokach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jeżeli ona tak powiedziała to nie musi oznaczać ostatecznej decyzji, bo nieco wyżej widać jak bije się z tymi myślami. Widać, że skoczek jest dla niej miłością życia. Natomiast Andiego podziwiam za to wyznanie, bo najczęściej jest tak, że ktoś zażąda rozwodu, ale nie poda przyczyny. Chociaż zachował się podle to chce dążyć do szczęścia z byłą ukochaną, od której teraz wszystko zależy. Pozdrawiam i przepraszam, że dopiero teraz, ale po skokach zapomniałam

      Usuń
  2. Okropnie szkoda mi Lisy... Biedna, coraz mocniej cierpi. Przestając sobie powoli radzić z uczuciami do Andreasa i stwarzaniem pozorów szczęścia z Matsem. To przecież nie tak miało być... Ale ile można udawać miłość? Kiedy tak naprawdę pragnie się życia z kimś innym? Z kimś, kto przez kilka nieprzemyślanych decyzji wydaje się być nieosiągalny.
    W dodatku ostatnie poczynania Andreasa, wszystko jej tylko utrudniają.
    To niespodziewane podjęcie przez niego walki o ich wspólną przyszłość i żądanie rozwodu z Livią. Jeszcze mocniej wszystko skomplikowało...
    Jedyne co teraz ciśnie mi się na usta to : Andreas, dlaczego tak późno?! Dlaczego nie pomyślał o tym zanim Lisa i on zawarli małżeństwa. Ile wszystko byłoby wtedy łatwiejsze.
    Nie dziwię się, że Livia poczuła ogromną złość i żal, gdy poznała całą prawdę odnośnie jej związku z Andim. Chyba każdy na jej miejscu poczułby się wykorzystany. Ona naprawdę go kochała... Przez co na pewno jeszcze trudniej będzie zaakceptować jej tą nową rzeczywistość.
    Ciekawi mnie też, czy opowie o wszystkim Matsowi. W końcu są przyjaciółmi.
    Jak to zbliżamy się do końca? Już? Mimo wszystko ja nadal wierzę, że Lisa może jeszcze zaznać szczęścia przy boku Andreasa. Mimo że straszenie zawalił. Ja nie dopuszczam do siebie innego rozwiązania niż ich bycie ze sobą.
    Mam nadzieję, że wena będzie od teraz Ci dopisywać i następne rozdziały będzie pisało się z przyjemnością. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozterki Lisy co raz bardziej wprowadzają ją w depresyjny stan (mnie również ^^). Wychodząc za Matsa, godząc się na jego oświadczyny, podjęła poważną decyzję. Za wszelką cenę chce się tego trzymać, jednak serce jej na to nie pozwala. Doskonale wie, że nie będzie potrafiła cieszyć się w pełni życiem rodzinnym ze swoim mężem. Kto wie, może nigdy nie zdecyduje się mieć z nim dzieci. Oczywiście nie będzie w tym przypadku jego winy, po prostu na myśl o "ojcu jej dzieci", podświadomie będzie wyobrażała sobie Andreasa, a nie Matsa. Będzie się dobiła z każdym dniem, robiąc dobrą minę do złej gry. Pytanie tylko, ile jeszcze wytrzyma?
    I choć Andreas bardzo zranił Livię, choć popełnił błąd nie rozstając się z nią wcześniej ... nie potrafię się pozbyć myśli, że dokonał dobrego wyboru. I mam nadzieję, że nie zmieni zdania. To już nie chodzi o to, że zrobił to o wiele za późno ... po prostu Livia zasługuje, aby być z kimś, kto ją na prawdę kocha. To dla jej dobra powinni się rozstać, nawet jeśli Lisa będzie chciała na siłę ciągnąć małżeństwo z Matsem. Chociaż wydaje mi się, że i on niedługo może dowiedzieć się prawdy. W końcu zraniona i upokorzona kobieta jest zdolna do wszystkiego. A może to Lisa odważy się wyznać mu wszystko?
    Ugh, niby wszystko jest proste, a jednak skomplikowane. Niby nie chcą ranić swoich współmałżonków, a i tak to robią :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Cholera, mimo tego że calym sercem jestem za miłością Lisy i Andiego, etak bardzo szkoda mi Livii. Nie była niczemu winna, a została bardzo skrzywdzona. Nie wiem może poruszyło mnie to tak bardzo bo niedawno ktoś w bardzo podobny sposób mnie potraktował. Ale z drugiej strony trzeba pochwalić Wellingera za to że miał odwagę to zrobić.A Lisa? Nie wiem czy będzie miała dość odwagi by zrobić to samo, a co najwazniejsze, zostawić męża krzywdząc go. Cóż czekam na kontynuację! Buziaki 😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba miałam być najpierw tutaj. Bo tyle co poprawiłam sobie nastrój. Znów wpadłam w depresję.
    A poważnie to kibicuje całym sercem Lisie i Andreasowi. Ale w tym rozdziale strasznie żal mi Livii.
    Całkowicie rozumiem to że jest wściekła i rozzalona.
    Przez tchórzostwo Andreasa. Jej życie właśnie kompletnie się rozsypało .
    Musiała się poczuć strasznie upokorzona dowiadując się że nigdy jej nie kochał.
    Oj Wellinger co ty najlepszego zrobiłeś?
    Jestem strasznie ciekawa co zrobi Lisa. Narazie obstaje przy tym że nie rozwiedzie się z Matsem. Ale co będzie dalej ? Przecież kocha Andreasa całym sercem. Napewno jest teraz rozdarta. I nie zazdroszczę jej tego .
    Ja też mam nadzieję że wraz z sezonem wena Ci wróci😊 bo wprost kocham to opowiadanie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jestem w szoku, że Andreas tak szybko podjął decyzję odnośnie rozwodu 😲 Totalnie się tego nie spodziewałam 😏
    Szkoda mi Livii, ale dobrze choć jej wyjawił prawdę choć to sprawiło, że stracił w jej oczach dobitnie 😏
    Mam nadzieję, że słowa Lisy to jeszcze nie ostateczną decyzja. Choć ona wydaje mi się bardziej uczuciowa i krucha niż Andreas i faktycznie może wybrać szczęście Matiasa 😊
    Genialne ❤️
    Pozdrawiam i weny 😘

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem w końcu i ja. Za duże spóźnienie przepraszam, ale serio byłam przekonana, że już skomentowałam ten rozdział.
    W każdym razie, jestem w szoku. Nie spodziewałam się, że Andreas tak szybko zdecyduje się na rozwód z Livią. Myślałam, że jeszcze chwilę pociągnie tę maskaradę.
    Ale zdecydował się wyznać prawdę. Nie dziwię się reakcji Livii. Każda kobieta byłaby wściekła, że ją okłamywano. W końcu myślała, że Andreas naprawdę ją kocha. Kochała go, chciała ułożyć sobie z nim życie. I nagle dowiedziała się, że to się nigdy nie stanie. To na pewno bardzo bolesne. Mam jednak nadzieję, że znajdzie kogoś, kto naprawdę ją pokocha.
    Lisa nie zamierza rozwodzić się z Matiasem... Myślę, że kierują nią przede wszystkim wyrzuty sumienia. Wie, że nie byłaby wstanie skrzywdzić mężczyzny. Ale może zdecyduje się na poważną rozmowę z nim.
    To tyle. Dużo weny życzę i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam
    Violin

    OdpowiedzUsuń